Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Beata zdobyła Europę

Treść

Beata Małek, zawodniczka Superfightera, została mistrzynią Unii Europejskiej w boksie. Podczas zawodów, rozgrywanych w Porto Torres we włoskiej Sardynii, sądeczanka okazała się bezkonkurencyjna w kategorii 80 kg. W finałowym pojedynku potrzebowała niespełna trzech minut, by roznieść w puch swą niemiecką rywalkę.

Po pomyślnym przebrnięciu przez eliminacje, w półfinale turnieju podopieczna trenera Radosława Pietrzkiewicza miała zmierzyć się z Włoszką, którą podczas toczonego podczas zgrupowania sparingu zbiła na kwaśne jabłko. Przeciwniczka musiała dobrze zapamiętać tę lekcję, bowiem nie wyszła do ringu. Całą swą energię Beata wyładowała więc na Niemce Ulrike Brueckner. Decydująca o złotym medalu potyczka z nią trwała bardzo krótko. Już w pierwszej rundzie sądeczanka osiągnęła przewagę przekraczającą 15 punktów, w związku z tym - kierując się międzynarodowym regulaminem - sędziowie przerwali nierówny pojedynek, ogłaszając jej zwycięstwo przez rsco.

- Finałowe walki toczyły się w bajkowej scenerii: ring rozlokowano na wolnym powietrzu, tuż nad brzegiem morza - opowiada złota medalistka. - W Sardynii przebywaliśmy od 29 maja, trenując i sparując w znakomitych warunkach z włoskimi konkurentkami. Do turnieju byłam więc należycie przygotowana. Nie nawalczyłam się jednak zbyt wiele. Z finałową rywalką pojedynkowałam się trzy tygodnie temu, podczas meczu narodowych reprezentacji Polski i Niemiec. Wówczas zwyciężyłam na punkty. Tym razem poszło mi znacznie łatwiej. Ulrike nie wyprowadziła właściwie ani jednego czystego ciosu. Ja natomiast zadałam ich wiele.

- Oczywiście cieszę się z sukcesu mojej podopiecznej, choć wziąwszy pod uwagę fakt, że w zawodach nie startowały zawodniczki z byłego Związku Radzieckiego, byłem raczej pewien tego złota - przyznaje Radosław Pietrzkiewicz, trener Beaty Małek. - Ważne, że Beata potwierdza swą renomę na arenie europejskiej, że "wyrabia" sobie nazwisko u sędziów. W Porto Torres do walki przystępowała nie w pełni sprawna, z bolącą w łokciu lewą ręką. Dobrze więc się stało, że szybko załatwiła sprawę. Natychmiast po przyjeździe do Nowego Sącza musimy udać się do lekarza. Mam nadzieję, że to nic poważnego, ale przerwy w treningach nie da się chyba uniknąć. Nie możemy jakoś uporać się z problemem związanym z niedostatkiem międzynarodowych startów pięściarki. W sierpniu planowany jest duży turniej na Węgrzech, w którym aż się prosi wziąć udział. Pytanie tylko, czy Polski Związek Bokserski wysupła zlotówki na wyjazd do kraju bratanków. Nawiasem mówiąc, kiedy porównuję warunki treningowe, jakie tworzone są dla naszych rywalek z Rosji, Ukrainy czy Turcji do kłopotów i wiecznego sztukowania - a na takowe jesteśmy wciąż skazywani - to ręce opadają. Nie załamujemy się jednak. Nasz tegoroczny cel pozostaje niezmienny. Jest nim złoty medal mistrzostw Europy. Do imprezy zaplanowanej w Polsce na połowę września pozostało niewiele czasu. Rzecz w tym, by go właściwie wykorzystać. A pierwsze miejsce Betti w mistrzostwach Unii Europejskiej dedykuję naszym niezawodnym sponsorom: Bernadetcie Argasińskiej i Stanisławowi Leszkowi Kopciowi z najstarszej w Nowym Sączu firmy lodziarskiej "Lwowianka".

(dw)

"Dziennik Polski" 2006-06-13

Autor: ab