Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie tylko Wschód

Treść

Niepokojące dane płyną z Niemiec. W drugim kwartale tego roku gospodarka naszego największego partnera handlowego zwinęła się o 0,2 procent

Spadek wymiany handlowej Polski z Rosją i Ukrainą to nie jedyny problem mogący rzutować na nasz wzrost gospodarczy. Ministerstwo Finansów nie ogłosiło do tej pory rewizji prognozy wzrostu polskiego PKB w tym roku. Wyniki naszej gospodarki, ogłoszone przez Główny Urząd Statystyczny w ubiegłym tygodniu, do korekty spodziewanego wzrostu skłoniły już jednak bank JP Morgan, który obniżył prognozę wzrostu naszego PKB za cały 2014 rok z 3,2 proc. na 3proc. oraz BNP Paribas – z 3,3 proc. na 3 procent.

Rządowa prognoza wzrostu gospodarczego na ten rok, w oparciu o którą konstruowano budżet państwa, to 3,3 proc., a prognoza NBP to nawet 3,6 procent. W pierwszym kwartale br. nasza gospodarka wzrosła o 3,4 proc., a w drugim –według wstępnych danych GUS – o 3,2 procent. Choć dotychczasowe prognozy ekonomistów wskazują, że w kolejnych dwóch kwartałach powinniśmy mieć do czynienia z wyraźniejszym wzrostem, sięgającym 3,6 proc., to optymizmem nie napawają doniesienia spoza granic naszego kraju, mające wpływ na wyniki polskiej gospodarki. Od początku roku notujemy wyraźny spadek wymiany handlowej z Rosją i Ukrainą. W ciągu pierwszego półrocza nasz eksport do Rosji spadł o 7,7 proc., a eksport na Ukrainę od stycznia do lipca br. zmniejszył się o ponad 23 procent. Wpływ na taki stan rzeczy miało nie tylko embargo na eksport naszej wieprzowiny na Wschód, ale w znacznej mierze spadek kursu hrywny i rubla, powodujący, że importowane towary podrożały z punku widzenia Rosji i Ukrainy.

Trzeba także wziąć pod uwagę konsekwencje dla naszej gospodarki sankcji, które na Rosję de facto nałożył prezydent tego kraju Władimir Putin, wprowadzając embargo na import szeregu towarów. Nie mniej niepokoić nas może także sytuacja gospodarcza za naszą zachodnią granicą. O ile bowiem do Rosji kierujemy aktualnie 4,4 proc. naszego eksportu, o tyle już do Niemiec trafia aż 25,6 proc. polskiego eksportu. Tymczasem niemiecka gospodarka w drugim kwartale tego roku ostro zahamowała. Federalny urząd statystyczny poinformował pod koniec zeszłego tygodnia, że w ujęciu rocznym PKB Niemiec wzrósł w drugim kwartale o 1,2 proc. wobec 2,3 proc. wzrostu w przednim kwartale, ale już liczony w porównaniu do kwartału minionego spadł o 0,2 proc., podczas gdy w pierwszym kwartale tak wyliczana zmiana PKB była dodatnia – 0,7 procent.

Zdaniem Janusza Szewczaka, głównego ekonomisty SKOK, powinniśmy się już żegnać z hucznie zapowiadanym ożywieniem gospodarczym. – W drugiej połowie roku otrzymamy dwa potężne ciosy. Ten wschodni – embargo na eksport nie tylko żywności, ale też innych produktów i w ogóle handlu ze Wschodem. I ten kompletnie niespodziewany, nieprzewidywany przez rząd cios z Zachodu – polegający na spadku zamówień dla przedsiębiorców produkujących w Polsce podzespoły, części i elementy do finalnych produktów eksportowanych do Niemiec – ocenił Szewczak. Zdaniem ekonomisty, utrzymanie się spowolnienia gospodarczego u naszego zachodniego sąsiada będzie oznaczać, że w wyniku wprowadzanych przez niemieckie firmy oszczędności spadnie wartość zamówień w polskich firmach, które dla niemieckich są montowniami i dostawcami części do produktów finalnych. – Niezbędne jest podjęcie planu ratunkowego czy antykryzysowego. Może się bowiem okazać, że już w III kwartale wzrost PKB zjedzie poniżej 3proc. – dodał Szewczak.

Do tej pory Ministerstwo Finansów nie sygnalizowało zmiany prognozy wzrostu gospodarczego na ten rok. Można się już jednak spodziewać, że skorygowana w dół zostanie prognoza naszego wzrostu gospodarczego na rok przyszły. Przyjmując na początku czerwca wstępne założenia do przyszłorocznej ustawy budżetowej, rząd założył, że w 2015 r. polska gospodarka wzrośnie o 3,8 procent.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 19 sierpnia 2014

Autor: mj