Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kania w juncie

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

„Nasz Dziennik” ujawnia:  Stanisław Kania był członkiem grupy przestępczej, która wprowadziła stan wojenny – twierdzi w zdaniu odrębnym od wyroku sędzia Józef Dołhy z Sądu Najwyższego.

Kilka miesięcy temu Sąd Najwyższy odrzucił kasację złożoną przez IPN w sprawie uniewinnienia byłego komunistycznego premiera. „Nasz Dziennik” dotarł do zdania odrębnego od tego wyroku złożonego przez jednego z sędziów.

Z wyrokiem nie zgodził się sędzia Józef Dołhy, formułując zdanie odrębne.

„Zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje jednoznacznie, w sposób tożsamy jak w odniesieniu do oskarżonego C. K. [Czesława Kiszczaka], na udział oskarżonego S. K. [Stanisława Kani] w zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnienie przestępstw” – pisze Dołhy w sporządzonym niedawno pisemnym uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego.

W jego ocenie, sąd pierwszej instancji dysponował jednolitym materiałem dowodowym, na podstawie którego, w ramach zarzutów aktu oskarżenia, przypisał Kani sprawstwo czynu z art. 258 par. 2 kk. To przestępstwo formalne. Jeśli oskarżony ma świadomość celu i form działania, sam udział w związku przestępczym jest wystarczający dla przypisania sprawstwa – wskazuje sędzia.

Przypomnijmy, że w 2012 r. sąd okręgowy uznał, iż stan wojenny wprowadziła zbrojna grupa pod kierownictwem Wojciecha Jaruzelskiego, której celem było utrzymanie się u władzy.

– Faktycznym motywem działania członków związku przestępczego, mającego na celu nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, było zachowanie obowiązującego systemu ustrojowego i osobistej pozycji w hierarchii aparatu partii i państwa – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Jethon.

Jednak z uczestnictwa w tym związku przestępczym sąd wykluczył Kanię, uznając, że „opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych”. „Jeżeli oskarżony ma świadomość celu i form działania, sam udział w związku jest wystarczający dla przypisania sprawstwa” – stwierdza, oceniając tę decyzję, Dołhy.

Z decyzją sądu okręgowego nie zgodził się Instytut Pamięci Narodowej, wnosząc apelację. Dołhy przypomina w uzasadnieniu zdania odrębnego, że prokurator IPN zarzucił wyrokowi błędną ocenę dowodów „polegającą na błędnym przyjęciu, że oskarżony S. K. nie działał z zamiarem nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego”, „gdy wszechstronna, rzetelna i logiczna ocena całokształtu zgromadzonego materiału dowodowego prowadzi do wniosku przeciwnego”.

Sąd apelacyjny podtrzymał jednak uniewinnienie Kani. IPN złożył tym razem kasację do Sądu Najwyższego, twierdząc, iż sąd drugiej instancji nie zbadał wszystkich zarzutów apelacji IPN.

W Sądzie Najwyższym prok. Bogusław Czerwiński podkreślił, że Kania akceptował nielegalne działania planujące stan wojenny i bynajmniej nie przeciwstawiał się jego wprowadzeniu. – Bez jego podpisów 13 grudnia nie zaistniałby w takim kształcie – powiedział.

Sędzia Dołhy stwierdza, że IPN miał rację, zarzucając w kasacji, iż sąd apelacyjny nie rozpatrzył wszystkich dowodów. „Autor kasacji trafnie podnosi, że Sąd Apelacyjny nierzetelnie rozpoznał apelację, nie poddał wszechstronnej i rzetelnej analizie wszystkich zarzutów sformułowanych w środku odwoławczym oraz nie ustosunkował się do nich w sposób wystarczający” – twierdzi sędzia Sądu Najwyższego. I dlatego „kasację należało uwzględnić”.

Odrzucenie kasacji w kwietniu br. oznaczało, że nie będzie ponownego procesu Stanisława Kani za stan wojenny.

– Nareszcie finał; nie pozostało nic innego jak Sąd Ostateczny – skomentował wówczas wyrok sam Kania. Czerwiński zwrócił uwagę, że zdanie odrębne, którego treść nie została wówczas ujawniona, świadczy o tym, że w wymiarze sprawiedliwości są różne poglądy.

W styczniu 2012 r. sąd okręgowy skazał jedynie gen. Kiszczaka. Prokurator Piotr Piątek (IPN) ocenił, że – poza uniewinnieniem Kani – wyrok w tym procesie był „sukcesem”. – Najważniejsze zarzuty zostały potwierdzone przez sąd – wskazał. Sędzia Jethon dodała, że z chwilą mianowania Kiszczaka na ministra spraw wewnętrznych „związek uzyskał kontrolę nad wszystkimi uzbrojonymi formacjami, konieczną do nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego”. Wyrok ten nie uzyskał prawomocności, ponieważ lekarze uznali, iż były szef bezpieki nie może nawet uczestniczyć w rozprawie apelacyjnej, która trwa zaledwie kilka godzin. Ostatnio na wniosek IPN sąd zarządził ponowne badania Kiszczaka.

Osądzenia uniknął również przywódca junty Wojciech Jaruzelski. Po opinii lekarzy proces wobec niego zawieszono.

– To zdanie odrębne potwierdza trafność naszej kasacji, jak również stanowiska prokuratora IPN w tej sprawie. Faktycznie powinno dojść do uchylenia tego wyroku uniewinniającego, przez co sprawa mogłaby zostać ponownie, tym razem prawidłowo, rozpoznana – podkreśla prok. Bogusław Czerwiński z IPN.

– Uzasadnienie pisemne postanowienia, które zostało wydane przez większość składu sędziowskiego, mnie nie przekonuje, gdyż powiela błędy rozumowania sądu I i II instancji, jak również nie odnosi się do wszystkich zarzutów przedstawionych w kasacji. Natomiast zdanie odrębne jest według mojej oceny trafne i adekwatne do stanu faktycznego i prawnego, który jest w sprawie – dodaje.

– Zdanie odrębne w Sądzie Najwyższym, czy w ogóle w sądownictwie, nie za często się pojawia, dlatego warte jest szczególnego odnotowania, tym bardziej że zasadniczo różni się od stanowiska pozostałych sędziów, którzy byli w składzie orzekającym. Warto też podkreślić, iż cała sprawa dotycząca osądzenia sprawców bezprawnego wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, z uwagi na jej bezprecedensowy aspekt prawny, jak też moralny, jest moim zdaniem bardzo istotna dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zatem dobrze się stało, że zdanie odrębne negujące zasadność uniewinnienia oskarżonego pojawiło się w tej sprawie – wskazuje prokurator Czerwiński.

Różnice zdań na temat oceny działań Kani występują także wśród historyków.

– Kania do pewnego etapu nadzorował i jakby firmował te przygotowania i podpisał tzw. myśl przewodnią stanu wojennego w marcu 1981 roku. Jego podpis był głównym punktem aktu oskarżenia, ale sądzimy nie za przygotowania, ale za wprowadzenie, a wprowadzał go Jaruzelski i grupa generałów, a Kania zwlekał, m.in. dlatego ustąpił z funkcji I sekretarza PZPR – mówi prof. Antoni Dudek. – Uważam, że Kania powinien odpowiadać za wiele rzeczy, ale nie za stan wojenny, byłoby absurdem, gdyby Kania dostał wyrok w sytuacji, kiedy nie dostał tego wyroku ani Kiszczak, ani Jaruzelski, którzy byli głównymi autorami stanu wojennego – dodaje.

Historyk widzi natomiast odpowiedzialność byłego szefa partii komunistycznej za lata 70. – Kania powinien być sądzony w innym procesie, który nigdy się nie zaczął i nigdy się nie zacznie, m.in. z powodu niestety ułomności działania pionu śledczego IPN, to jest słynne śledztwo w sprawie związku przestępczego w MSW, przy czym ono dotyczy od 1956 do 1989 roku. Ale powinno być odrębnie prowadzone za lata 70. i za lata 80. I gdyby było prowadzone śledztwo za lata 70., to Kania powinien odpowiadać za nadzór, a właściwie za przestępczy nadzór nad tym, co się działo w MSW, różne działania bezpieki wobec opozycji, i to by miało sens – uważa Dudek.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 27 sierpnia 2014

Autor: mj