Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zachęta do rabunku

Treść

Prezydent podpisał ustawę o specjalnym podatku od węglowodorów, co wraz z wcześniej uchwaloną ustawą dotyczącą zmian w Prawie geologicznym i górniczym powinno stanowić klarowny system prawny dotyczący poszukiwania i eksploatacji gazu i ropy z łupków. Główną cechą obu ustaw jest to, że są podstawą dla ocen ryzyka inwestorskiego, umożliwią też prekwalifikację koncesjonobiorców i jakąś kontrolę zmian właścicielskich koncesji. Gdyby choć taka ustawa obowiązywała wcześniej, nie byłoby dziś problemu ze sprzedażą rosyjskiemu oligarsze niemieckiej spółki RWE Dea, która posiada kilka koncesji węglowodorowych w południowej Polsce.

To, o czym przestrzegałem, zwracając się w listach otwartych do Donalda Tuska czy parlamentarzystów w 2010 r., a nawet wcześniej w mediach, stało się faktem. Przecież już w końcu 2007 r., po wydaniu kilku procent pierwszych koncesji, był gotowy projekt ustawy rozwiązującej sprawę ochrony interesów i zysków państwa i obniżającej ryzyko inwestorskie, ale nie został przyjęty przez koalicję PO – PSL. A szkoda, bo wtedy byliśmy pierwsi w Europie, tuż po USA i Kanadzie – co raczej w historii naszej gospodarki jest rzadkie. Straciliśmy czas i przeogromne pieniądze.

Niestety, w obecnym kształcie ustawy „łupkowe” stanowią zagrożenie dla eksploatacji gazu z łupków i zysków państwa. Wynika to ze specyfiki złoża, bo w pierwszych trzech, a czasem dwóch latach wydobywa się połowę zasobów, a drugą łącznie dopiero w kolejnych około dziesięciu. Nowe regulacje i zwolnienia podatkowe mogą spowodować, że firmy będą wydobywać gaz tylko przez pierwsze kilka lat, np. do 2020 r., a później mogą pozostawić nawet połowę gazu i ropy, tracąc złoże bezpowrotnie. To byłaby rabunkowa eksploatacja – wręcz złodziejska.

Łupki nie są zagrożeniem dla OZE czy węgla – są zagrożeniem dla energii atomowej. Tymczasem społeczeństwo jest totalnie niedoinformowane o kosztach inwestycji jądrowych i stratach, jakie przez to poniosą inne branże geologiczno-surowcowe i energetyczne. Zresztą OZE nas nie uratuje nie tylko ze względu na mały potencjał (nie licząc biomasy i geotermii), ale także z uwagi na koszty. Procedowany w Sejmie rządowy projekt ustawy obejmuje wspieranie źródeł odnawialnych kosztem konsumentów, którzy mają mieć doliczoną do rachunku „opłatę OZE”. Skoro rządowa ocena skutków tej regulacji podaje koszt przyszłej ustawy na blisko 4 mld zł rocznie, to śmiało możemy przyjąć wielokrotność tej kwoty – przecież będą koledzy pośrednicy, agencje, ulgi, kombinacje akcyzowo-vatowskie etc. – czyż nie tego nas uczy doświadczenie ostatnich lat?

Polska powinna podwoić wydobycie węgla, bo potrzebujemy nowych elektrowni. Ale nawet takie zwiększenie wydobycia węgla nie sprosta naszym wymaganiom energetycznym, bo moc zainstalowana per capita w Polsce jest najmniejsza w Unii Europejskiej – mamy jej aż cztery razy mniej niż w Szwecji.

Autor jest kierownikiem Zakładu Geologii Stosowanej i Geochemii na Uniwersytecie Wrocławskim, posłem na Sejm RP (PiS).

Prof. Mariusz-Orion Jędrysek
Nasz Dziennik, 27 sierpnia 2014

Autor: mj