Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śledztwo w stagnacji

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Śledztwo w sprawie ograbienia ciała Andrzeja Przewoźnika po katastrofie smoleńskiej wciąż w martwym punkcie. Polscy prokuratorzy czekają na materiały z Rosji.

Dochodzenie w sprawie ograbienia ciała byłego sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w maju 2010 roku. Z powodu braku koniecznej dokumentacji rosyjskiej od listopada 2010 r. dochodzenie jest zawieszone. Prokuratura skierowała w tej sprawie kilka wniosków do Federacji Rosyjskiej o pomoc prawną. Dotąd otrzymała jednak tylko część dokumentów, w tym m.in. zapis z monitoringu przedstawiający realizację wypłat ze skradzionych kart, odpis decyzji o wszczęciu śledztwa rosyjskiego i postanowień o postawieniu zarzutów oraz informacje o treści zapadłego wyroku.

– Jest to jednakże materiał niewystarczający do kontynuowania śledztwa przez prokuraturę – mówi prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wciąż brakuje materiału dowodowego, na podstawie którego postawiono w Rosji zarzuty rosyjskim żołnierzom, którzy okradli ciało Przewoźnika. Do tej pory polska prokuratura nie otrzymała też protokołów przesłuchań wówczas jeszcze podejrzanych, a obecnie już skazanych żołnierzy, a także protokołów przesłuchań świadków opisujących wypłaty z bankomatów oraz protokołów okazań wizerunków osób ich dokonujących.

Bezskuteczne ponaglenia

Prokuratura przyznaje, że niejednokrotnie ponaglała stronę rosyjską o nadesłanie tych dokumentów.

– Ostatni wniosek o pomoc prawną został skierowany w maju. Ponadto systematycznie Prokuratura Generalna wysyła do Federacji Rosyjskiej monity z prośbą o realizację pomocy prawnej – tłumaczy prok. Nowak. – Zanim postępowanie zostało zawieszone, prokurator wykonał wszystkie czynności, jakie można było wykonań w Polsce, w tym przesłuchano w sumie kilkanaście osób (głównie osoby, które były w Smoleńsku 10 kwietnia), uzyskał dokumentację bankową i inną – dodaje.

Sprawcy kradzieży, żołnierze z regularnej jednostki wojskowej, zostali już w Rosji prawomocnie skazani. We wrześniu ubiegłego roku Garnizonowy Sąd Wojskowy w Smoleńsku orzekł karę dwóch lat kolonii karnej dla Siergieja Syrowa. W przypadku pozostałych trzech oskarżonych: Jurija Sańkowa, Igora Pustowara i Artura Pankratowa, wymierzył wyroki w zawieszeniu – od roku i ośmiu miesięcy do 2 lat pozbawienia wolności. Według sądu, główną rolę w kradzieży odegrał Syrow, który na miejscu katastrofy znalazł torbę z portfelem, z którego ukradł karty bankowe należące do Przewoźnika. Udało im się wypłacić kwotę 56 tys. rubli (około 1,7 tys. dolarów). W listopadzie ubiegłego roku Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.

– Strona rosyjska nie okazuje właściwie żadnego zainteresowania polskim śledztwem. A jednocześnie robi wszystko, by polskie sądy wydały wyroki wobec rosyjskich obywateli – w taki sposób chroni swoich obywateli. My nie potrafiliśmy – komentuje sprawę mec. Bartosz Kownacki, jeden z pełnomocników rodzin smoleńskich.

Anna Ambroziak
Nasz Dziennik, 23 września 2014

Autor: mj