Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Relikty komuny w Grójcu

Treść

Zdjęcie: Andrzej Kulesza/ Nasz Dziennik

Byli PRL-owscy wojskowi świętują w Grójcu kolejne rocznice „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną. Na sztandarach chcą mieć symbole powiatu grójeckiego, wspiera ich lokalna władza.

Rada Powiatu Grójeckiego na Mazowszu ma podczas sesji zaplanowanej na jutro wyrazić zgodę na umieszczenie na sztandarze Powiatowego Oddziału Grójeckiego Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego w Grójcu herbu powiatu grójeckiego. Przewodniczący rady powiatu Janusz Karbowiak z PSL przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że taki punkt został umieszczony w porządku obrad. – Co do przyznania im herbu, to nie chcę się wypowiadać. Opinię w tej sprawie wyda Komisja Promocji – tłumaczy.

Związek skupia w większości byłych wojskowych z czasów PRL. Niewielu w jego szeregach pozostało weteranów z 1. i 2. Armii WP walczącej u boku Sowietów. Równolegle właśnie starsi z nich należą do Stowarzyszenia Tradycji LWP im. Zygmunta Berlinga. Przed rokiem, za sprawą m.in. zastępcy burmistrza gminy i miasta Grójec Janusza Gawła, został ufundowany sztandar, na którym widnieją m.in. symbole miasta. Sprawa ma oczywiście charakter lokalny, ale jej wymiar symboliczny dotyczy całej Polski. Wcześniej bowiem rada miejska nie przyjęła w uchwale propozycji nadania jednemu z rond imienia Żołnierzy Wyklętych. Dodatkowo sprawa nabrała pikanterii po tym, jak w styczniu tego roku Powiatowy Oddział ZWiR WP i berlingowcy uczestniczyli w obchodach 69. rocznicy wkroczenia sowieckiej armii do Grójca.

– To właśnie wiceburmistrz ich w ten sposób dowartościowuje. Najdziwniejsze jest to, że te obchody zostały przywrócone cztery lata temu. Wcześniej ich się już w ogóle nie obchodziło – podkreśla radny Stanisław Sitarek.

Jak relacjonuje, na rynku w Grójcu nie tylko świętowano rocznicę „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną, ale przy okazji mówiono o „odzyskaniu wolności”. Uroczystość zorganizowano przy monumencie, który wcześniej upamiętniał komunistów, działaczy tzw. Polskiej Partii Robotniczej zamordowanych tam w 1943 r. przez Niemców. Po 1989 r. pomnik przemianowano na upamiętnienie lokalnego podziemia antyniemieckiego. Zresztą i styczniowe obchody akcentują wyzwolenie spod niemieckiej okupacji, a nie rozpoczęcie nowej, sowieckiej. Przewodniczący rady powiatu przyznaje, że obchodami „wyzwolenia” jest skonfundowany.

– Niezbyt pochlebnie jestem do tego ustosunkowany. Nie wiem, po co wojować z tymi ludźmi, choć są tam też ci wojskowi z PRL. To jest w ogóle nieporozumienie, by w dzisiejszych czasach zakładać organizacje z LWP w tle – mówi Janusz Karbowiak.

Tymczasem podczas uroczystości nawet nie wspomniano o mieszkańcach Grójecczyzny zamordowanych po „wyzwoleniu” przez „wyzwolicieli”.

– Nie wspomniano o ludziach z naszej okolicy wywiezionych do sowieckich łagrów! Nie przypomniano o grójeckich funkcjonariuszach Urzędu Bezpieczeństwa, którzy wyrywali paznokcie żołnierzom AK! Nie przypomniano rolników, którym zabierano ziemię na Państwowe Gospodarstwa Rolne – podkreśla radny powiatu grójeckiego.

Dlatego po tych uroczystościach Stanisław Sitarek postanowił zabrać publicznie głos, krytykując ich organizatorów. W specjalnym liście przypomniał, że po „wyzwoleniu” w Grójcu rozpoczął działalność Urząd Bezpieczeństwa, któremu doradzał funkcjonariusz NKWD. Podobnie było w każdej gminie, gdzie pracę UB i Milicji Obywatelskiej nadzorowali sowieccy oficerowie.

– Funkcjonariusze UB w Grójcu, jak określił ich jeden ze świadków tamtych zdarzeń Ryszard Pietras w swojej książce „Nie po białym! Nie po czarnym!”, rekrutowali się z „najgorszych mętów społecznych”. Na wieść o zbliżaniu się w Grójeckie Armii Czerwonej ukrywano kobiety. Sowieckie wojsko słynęło z gwałtów i bestialstwa wobec nich. Nie stroniło też od kradzieży i bezsensownego niszczenia ocalałych budynków – tłumaczył radny Stanisław Sitarek.

Weterani Ludowego Wojska Polskiego ostro go zaatakowali, odsyłając do szkoły podstawowej i odmawiając mu prawa do wypowiadania się na ten temat.

Sitarek podkreśla, że wraz z Armią Sowiecką przyszły prześladowania żołnierzy Armii Krajowej, działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego i miejscowych rolników.

– Siedziba gestapo w Grójcu przy ul. Mogielnickiej stała się katownią UB – tam ludzi z Grójca i okolic bito, łamano im kości, miażdżono jądra, wyrywano paznokcie. Kilkudziesięciu mieszkańców Grójecczyzny po „wyzwoleniu” zostało wywiezionych do sowieckich łagrów. Mordowano ludzi niewinnych, uznawanych przez „wyzwolicieli” za wrogów – 1 grudnia 1945 r. w Budkach Petrykowskich w gminie Pniewy zamordowano działaczy PSL: sędziego sądu grójeckiego Tadeusza Hankego, Bolesława Łukowskiego i Tadeusza Liszkiewicza. Józef Sikorski, prezes PSL, cudem uniknął śmierci. Mordu dokonała na polecenie władz tzw. Polskiej Partii Robotniczej, organizacji założonej przez Józefa Stalina, grupa członków UB dowodzona przez Władysława Rypińskiego „Rypę” – podkreśla radny, który sprzeciwia się nie tylko haniebnym obchodom rocznicowym, ale także honorowaniu berlingowców i PRL-owskich wojskowych możliwością wykorzystywania lokalnej symboliki na swoich sztandarach.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 23 września 2014

Autor: mj