Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Exposé na kredyt

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Propagandy, obietnic i kupowania wyborców na kredyt – tego politycy opozycji spodziewają się po dzisiejszym exposé Ewy Kopacz.

Czego można spodziewać się po dzisiejszym exposé Ewy Kopacz? Zdaniem opozycji, właściwie niczego konkretnego i zaskakującego. A jeśli już, to głównie propagandy, PR-u i socjotechnicznych sztuczek, do których przyzwyczaił już Donald Tusk. Tym bardziej że choć premierem był niecałe dwie kadencje, to exposé wygłaszał kilkakrotnie. Nie tylko na początku każdej z dwóch swoich misji, ale również w ich trakcie, kupując w ten sposób czas opinii publicznej po wpadkach, kryzysach, aferach i ujawnionych skandalach z udziałem jego ministrów i polityków Platformy Obywatelskiej.

Tusk wcześniej obiecał już właściwie wszystko – od budowy sprawiedliwego, wolnorynkowego i liberalnego państwa, do którego wrócą emigranci, po socjalne gwarancje dla wszystkich z sierpnia tego roku. Efektem jego rządów są jednak wysokie podatki, bezrobocie, narastający fiskalizm, wielkie zadłużenie i deficyt budżetowy, który w 2015 r. będzie większy niż w bieżącym. A to budżet realizowany przez nową-starą ekipę rządową.

Na to zwraca uwagę Beata Szydło, wiceprezes PiS. W jej ocenie, celem tego rządu będzie przede wszystkim obrona pozycji Platformy i takie zarządzanie finansami publicznymi, by wpierać partię w roku wyborczym.

– Ten deficyt będzie większy od tegorocznego, bo deficyt tegoroczny zostanie wykonany na poziomie 10 mld zł mniejszym, ale już przyszłoroczny zakłada jego zwiększenie o tę właśnie kwotę. A to oznacza realizację wyborczych celów PO na kredyt – podkreśla Szydło.

Kwitnący socjał

Przypomina też, że Donald Tusk kilka razy już wygłaszał tego rodzaju exposé, w których wiele obiecywał, ale nic nie zrobił, pozostawiając następcom niezałatwione problemy i chaos. Tak jak w przypadku górników i kopalń węgla kamiennego.

Andrzej Dera z Solidarnej Polski przypomina, że rząd Ewy Kopacz już po zaprezentowanym publicznie składzie personalnym pokazuje, że jest gabinetem kontynuacji i nie wniesie niczego nowego. W jego ocenie, zastanawiające jest jednak to, czy Kopacz odniesie się do tego, co dziedziczy po swoim poprzedniku.

– Wszystko, co działo się przez ostatnich siedem lat, działo się przy jej współudziale, dlatego dobrze byłoby, gdyby premier odniosła się choćby do wielu zapowiedzi, które nie zostały zrealizowane. To rząd tej samej koalicji PO – PSL. Tylko tym razem to ona występuje w roli jej szefa – mówi polityk SP.

Duda zwraca uwagę, że Kopacz od samego początku do tej koalicji należała, będąc ministrem, potem pełniąc funkcję marszałka Sejmu. Jak dodaje, byłoby więc dobrze, gdyby nowa premier odniosła się chociaż do tego, co Donald Tusk mówił w sierpniu, usiłując odwrócić uwagę opinii publicznej od afery taśmowej.

Znalazło się w tej wypowiedzi wiele prosocjalnych zapowiedzi i obietnic. Tusk zapowiedział, że rząd zaproponuje, by minimalny wzrost świadczenia emerytalnego i rentowego w 2015 r. wyniósł 36 złotych. Zmiany ustawowe miały objąć tych emerytów i rencistów, których świadczenie jest niższe niż 3,3 tys. złotych.

Rząd miał również zaproponować przyjęcie wariantu, w którym zachowana zostanie procentowa waloryzacja, ale przy określeniu, że będzie to „nie mniej niż”.

Tusk obiecał poza tym zwiększenie ulg podatkowych na trzecie i kolejne dzieci o 20 procent. Według jego wyliczeń, rodzina z trojgiem dzieci, którą utrzymuje ojciec zarabiający 1,7 tys. zł, otrzyma 4,2 tys. zł zwrotu. Ulga na trzecie dziecko miała wzrosnąć z 1668 zł do 2 tys. zł, na czwarte i kolejne z 2224 zł do 2,7 tys. złotych. Nowe ulgi – jeśli propozycje zaakceptuje Sejm – miały być dostępne na zasadach, zgodnie z którymi osoby mniej zarabiające i niepłacące dostatecznie wysokich podatków mogły otrzymać zwrot z kasy państwa. Czy te zapowiedzi zostaną podtrzymane?

Słowa, słowa, słowa

Zdaniem poseł Beaty Szydło, w exposé Ewy Kopacz będzie dużo pięknych słów, ozdobników, obietnic i zapowiedź realizacji wyjątkowych wyzwań, jakie stanęły przed tym rządem.

– To będzie pustosłowie, z którego nic nie wyniknie. Nieważne, co powie, ale to, co przez ten rok ten rząd zrobi, tym bardziej że jest to rok wyborczy – przypomina wiceprezes największej partii opozycyjnej.

Andrzej Dera z Solidarnej Polski mówi dokładnie to samo. – W tym wystąpieniu będzie właściwie tylko PR, dużo gładko brzmiących obietnic. Tymczasem oczekiwałbym konkretów, po prostu tego, co w tym roku Kopacz będzie chciała zrealizować, bo tylko w ten sposób może się obronić. To przecież exposé nie na całą kadencję, ale tylko na kilkanaście miesięcy – przypomina poseł.

Dlatego zdaniem polityków opozycji, od Ewy Kopacz powinno się oczekiwać konkretnych działań w sferze finansów, budżetu, gospodarki czy choćby rolników, którzy mają kłopoty w związku z rosyjskim embargiem na artykuły rolno-spożywcze. Tutaj również wkraczamy w obszar polityki zagranicznej państwa. – Premier musi się na ten temat wypowiedzieć w szczególności w odniesieniu do tego, co dzieje się na Wschodzie, ponieważ mimo pseudozawieszenia broni toczy się tam wojna – wskazuje Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych. Choć przyznaje, że skład rządu i nominacja na szefa MSZ dla Grzegorza Schetyny zdają się dowodzić, że sprawy zagraniczne będą domeną Pałacu Prezydenckiego, a nie nowej szefowej Rady Ministrów.

Ewa Kopacz jednak już raz podzieliła się swoją opinią na temat sytuacji na Ukrainie i tego, co powinna robić Polska. Jej receptą było wtedy wycofanie Polski z jakiejkolwiek formy aktywności na Wschodzie i zdanie się na decyzje największych stolic europejskich. – Pytaniem jest dzisiaj, czy premier będzie mówić tak, jak podczas prezentacji swoich ministrów i brnąć w izolacjonizm, czy jednak stonuje swojej stanowisko. Polska powinna przecież wesprzeć Ukrainę poprzez działania dyplomatyczne w NATO i UE – wyjaśnia Waszczykowski, zaznaczając, że w przeciwnym razie Warszawa pozostanie na łasce opinii europejskiej i będzie skazana na to, co na temat polityki na Wschodzie sądzą Niemcy. Wypowiedzi Kopacz spotkały się wtedy z powszechną krytyką, nie tylko ze strony prawicowej opozycji, ale także w jej własnym obozie politycznym.

– Sąsiadujemy z ofiarą agresji i agresorem i jeśli nie my, to kto będzie się na ten temat wypowiadał i przypominał o tym konflikcie w Europie i na świecie i kto będzie wyjaśniał ten konflikt Polakom? –zastanawia się Waszczykowski.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 1 października 2014

Autor: mj