Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wasiak na zwrotnicy

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Nominacja dla Marii Wasiak na ministra infrastruktury i rozwoju to duża niespodzianka. Awans zawdzięcza przede wszystkim bliskiej znajomości z Ewą Kopacz.

Wokół nowego ministra infrastruktury i rozwoju była rozkręcona chyba największa karuzela nazwisk. Gdy prezydent Katowic Piotr Uszok ogłosił, że w tych wyborach samorządowych już nie wystartuje, wiązano to z tym, że miał jakoby otrzymać od Ewy Kopacz propozycję objęcia stanowiska zwolnionego przez Elżbietę Bieńkowską. Wśród kandydatów wymieniano Adama Zdziebłę, wiceministra tego resortu, oraz Patrycję Wolińską-Bartkiewicz, która była wiceministrem za czasów Cezarego Grabarczyka i Sławomira Nowaka. Na stanowisku ministra infrastruktury i rozwoju widziano nawet Grzegorza Schetynę. Ostatecznie jednak nominację od prezydenta Bronisława Komorowskiego odebrała Maria Wasiak. Było to duże zaskoczenie, bo choć Wasiak spędziła kilkanaście lat we władzach PKP, to niczym szczególnym się nie wyróżniła. Nic więc dziwnego, że powierzenie jej jednego z kluczowych stanowisk w rządzie jest odbierane jako awans „przyjaciółki pani premier”.

Razem w partii

Maria Wasiak pochodzi z Radomia, tam kończyła liceum, potem studiowała prawo na Uniwersytecie Warszawskim i w latach 80. została asesorem sądowym. Z posady sędziowskiej jednak zrezygnowała, wybrała pracę radcy prawnego. Jej kariera polityczna rozpoczęła się wraz z przemianami politycznymi w 1989 r., gdy jako prawnik współpracowała z odradzającymi się strukturami radomskiej „Solidarności”. Od początku miała opinię osoby pracowitej, a jednocześnie cichej, skromnej, mało asertywnej. Znajomi, współpracownicy mówili na Marię Wasiak „Misia”; taki przydomek wyniosła z domu, związany był z jej imieniem i filigranową posturą, a także sympatią, jaką wzbudzała wśród ludzi. Jej polityczny wybór padł na Ruch Obywatelski Akcję Demokratyczną, a potem w naturalny sposób przeszła do Unii Demokratycznej, którą współtworzył ROAD. Zaangażowała się w kampanię prezydencką Tadeusza Mazowieckiego. W 1994 roku została przewodniczącą struktur wojewódzkich UD (potem Unii Wolności), którymi kierowała do 1997 roku. Wtedy, po wyborach i zawiązaniu koalicji AWS – UW, przeszła do administracji państwowej na stanowisko wicewojewody radomskiego.

Sytuacja w regionie radomskim była specyficzna. Maria Wasiak kierowała strukturami UW, chociaż teoretycznie najważniejszą osobą w nich powinien być poseł Piotr Nowina-Konopka, obecny ambasador RP przy Watykanie. Nowina-Konopka był jedynym posłem tej partii z okręgu radomskiego w latach 1991-2001, ale pojawiał się w Radomiu dość rzadko – najbardziej aktywny był w czasie kolejnych kampanii wyborczych.

W 1995 roku, gdy doszło do walki o przywództwo w Unii między Mazowieckim a Leszkiem Balcerowiczem, Maria Wasiak poparła Balcerowicza. Tłumaczyła potem dziennikarzom, że decyzję tę podjęła z ciężkim sercem, bo zawsze ceniła Tadeusz Mazowieckiego, ale zagłosowała za Balcerowiczem, bo on dawał szansę na umocnienie i rozwój UW.

Od lat 90. Maria Wasiak zna się z Ewą Kopacz. Ale długo to Wasiak stała znacznie wyżej w strukturach partyjnych od obecnej premier. – Mówiąc żartobliwie, Ewa Kopacz, która później przyszła do partii Mazowieckiego, mogła jej wtedy najwyżej robić herbatę. Ale po kilku latach „Misia” odeszła praktycznie z polityki, a Kopacz zrobiła w niej dużą karierę – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” jeden z działaczy PO w Radomiu, wcześniej także związany z UW. To Ewa Kopacz zastąpiła ją na stanowisku szefa radomskich struktur UW. Ich znajomość nie była jednak tak sielankowa, jak się to może wydawać. Ambitna pani doktor z Szydłowca rywalizowała po cichu o wpływy z przewodniczącą Wasiak. – Maria Wasiak do takiej podjazdowej wojny się nie nadawała, dlatego odpuściła – wyjaśnia nasz rozmówca. O rywalizacji Wasiak i Kopacz wspomina też Paweł Piskorski, były wpływowy działacz UW, jeden ze współzałożycieli Platformy Obywatelskiej. Ale nie dochodziło z tego powodu do żadnych otwartych konfliktów między obiema paniami, zwłaszcza że Maria Wasiak usunęła się nieco w cień, przechodząc do administracji państwowej. Piskorski przeciągał potem do PO radomskich działaczy Unii Wolności: Ewa Kopacz po pewnych wahaniach przeszła do tworzącej się dopiero partii, a z kolei Maria Wasiak została lojalnie w UW.

Kierunek: transport

Po likwidacji województwa radomskiego Wasiak dostała pracę u ministra transportu Tadeusza Syryjczyka (UW) – szefowała jego gabinetowi politycznemu i wspierała ministra Syryjczyka w przygotowaniu programu restrukturyzacji Polskich Kolei Państwowych, który polegał w skrócie na rozbiciu PKP na wiele spółek, które miały sobie poradzić samodzielnie na rynku.

Od 2000 roku Wasiak pracowała w PKP, gdzie zajmowała różne stanowiska, m.in. prezesa zarządu PKP Przewozy Regionalne (2001-2002), była też dyrektorem Biura Prywatyzacji czy dyrektorem od promocji i spraw społecznych. Pod koniec 2010 roku objęła funkcję prezesa PKP SA, które opuściła w kwietniu 2012 r., otrzymując stanowisko członka zarządu spółki.

Maria Wasiak przez kilkanaście lat wdrażała kolejne programy restrukturyzacji sektora kolejowego, których skutki są w wielu obszarach co najmniej wątpliwe. Kolejarze wypominają jej choćby to, że popierała zamykanie nierentownych linii, co w wielu przypadkach okazało się błędem. I choć kolejne rządy nie pomagały PKP, to jednak duża część odpowiedzialności za obecną sytuację spada na zarządy PKP, gdzie Wasiak pełniła przecież kluczowe stanowiska. Do jej sukcesów należy zaliczyć pewne uspokojenie sytuacji w PKP. Potrafiła rozmawiać, negocjować, a jej koncyliacyjne nastawienie łagodziło wiele sporów ze związkami zawodowymi. Ta ugodowość i brak politycznych ambicji powodował też, że tak długo zasiadała we władzach PKP. Chociaż w ostatnich latach mogła też liczyć na wsparcie Ewy Kopacz.

Maria Wasiak mocno jednak zawiodła mieszkańców swojego rodzinnego regionu. Politycy, samorządowcy, ale przede wszystkim podróżujący pociągami liczyli, że osoba na tak wysokim stanowisku pchnie wreszcie do przodu oczekiwaną od dziesięcioleci modernizację 100 km linii kolejowej Radom – Warszawa, która na prawie 50 km odcinku od Radomia do Warki ma tylko jeden tor, a pociągi do Warszawy jadą ponad 2,5 godziny. Inwestycja ta jednak grzęźnie i nie udało jej się zrealizować nawet teraz, gdy kolej dostała ogromne pieniądze z funduszy unijnych, których w ogromnej części nie wykorzystała. I nie ma raczej widoków na to, aby nowe tory zostały szybko położone.

Na ministra

Awans Marii Wasiak na stanowisko ministra pozytywnie odbiera jej dawny protektor Tadeusz Syryjczyk. Podkreśla, że ma ona ogromne doświadczenie związane z pracą w PKP. Syryjczyk chwali też pracowitość nowej minister. Wątpliwości ma jednak Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity, który miał okazję współpracować bezpośrednio z Marią Wasiak, bo była ona szefem Rady Nadzorczej PKP Intercity. Ich współpraca układała się dobrze, bo Wasiak nie jest osobą konfliktową. Ale też niewiele od niej zależało. – To miła pani, jednak kompletnie „niedecyzyjna”. Ona trwała w PKP, ale nie pchała wielu spraw do przodu, to inni podejmowali za nią decyzje. Ona się nikomu nie narażała i myślę, że dlatego tyle lat pracowała w PKP – zauważa Warsewicz. – Życzę pani minister jak najlepiej, ale obawiam się, że ona niewiele zrobi. Nie tylko dlatego, że ma mało czasu, ale głównie z tego powodu, że w czasie, gdy pani Wasiak zasiadała w zarządach PKP, kolej nie potrafiła wykorzystać pieniędzy z UE. Teraz na jej barki spadają wszystkie unijne fundusze i inwestycje w transporcie – dodaje Warsewicz. Jego zdaniem, Maria Wasiak przychodzi do ministerstwa po to, aby „dopilnować” wielu spraw do wyborów. Może też zostać „użyta” podczas kampanii wyborczych, gdy trzeba będzie składać ludziom wiele obietnic dotyczących inwestycji dofinansowywanych z funduszy unijnych.

Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 1 października 2014

Autor: mj