Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zapomnieli o konsultacjach

Treść

I znowu będziemy mieli zamieszanie z węglem. Okazuje się, że ustawa określająca normy jakości węgla, która ma ograniczyć import rosyjskiego surowca, wcale nie musi być wybawieniem dla polskiego górnictwa. Przepisy przygotowywane na chybcika wcale nie wejdą szybko w życie, a przynajmniej nie tak szybko, jak chcieliby tego posłowie PO i PSL. Najpierw musimy bowiem przeprowadzić na szczeblu Unii Europejskiej notyfikację norm technicznych. Polega to mniej więcej na tym, że Polska informuje wszystkie państwa członkowskie UE o tym, że zamierza taką ustawę wprowadzić. Rząd musi też określić, jaki kształt będą miały te zmiany. I musi czekać trzy miesiące na odpowiedź ze strony 27 rządów. Swoje trzy grosze może oczywiście dorzucić też Komisja Europejska. I dopiero, gdy nikt z członków UE nie wniesie zastrzeżeń, ustawa o jakości węgla będzie mogła wejść w życie. Jednak codzienna praktyka unijna wskazuje, że jednomyślności i braku sprzeciwu raczej nie będzie. Wtedy cała procedura wydłuży się o kolejne miesiące i być może ustawa wejdzie w życie w połowie 2015 roku albo i później. Jak bowiem pokazuje unijna praktyka, czasami w takich przypadkach spory ciągną się rok i dłużej.

Czy nasi legislatorzy o tym nie wiedzieli? Oczywiście, że wiedzieli, że bez unijnej akceptacji taka ustawa nie może wejść w życie. Tylko że ważniejszy był interes polityczny, pokazanie górnikom, społeczeństwu, że koalicja rządowa dba o interesy polskiego przemysłu wydobywczego. Przez kilka lat nie zrobiono nic, aby zatrzymać import węgla z Rosji (choć górnicy i eksperci wskazywali na ten problem co najmniej od trzech lat), więc teraz w błyskawicznym trybie rządzący starali się naprawić skutki swoich wcześniejszych zaniedbań. I chcieli ugasić pożar tlący się na kopalnianych hałdach.

Mamy więc kolejny przykład braku wyobraźni władz, reagowania dopiero w sytuacji, gdy grożą im duże protesty społeczne. Bo przecież ustawa o jakości węgla miała uspokoić niezadowolonych górników. I nie jest przypadkiem, że miała ona wejść w życie w połowie listopada, czyli w okolicach wyborów samorządowych. Taka wyborcza kiełbasa. A jak do górników dotrze, że ustawa jest w zawieszeniu, zawsze będzie można zrzucić winę na Unię Europejską za jej opieszałość. Myśmy przecież tak dobrze chcieli.

Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 21 października 2014

Autor: mj