Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Masakra w Peszawarze

Treść

Zdjęcie: Khuram Parvez/ Reuters

Co najmniej 130 osób, w tym ponad 100 dzieci zginęło w wyniku ataku talibów na szkołę w pakistańskim Peszawarze

Agencje zastrzegają, że nie jest jasne, czy wszystkie dzieci, które nie żyją, zostały zabite przez napastników, czy też niektóre z nich poniosły śmierć na skutek operacji sił bezpieczeństwa próbujących odzyskać kontrolę nad budynkiem. W placówce w Peszawarze uczą się dzieci pakistańskich wojskowych.

Do budynku weszło dziewięciu napastników ubranych w mundury funkcjonariuszy ochrony, po czym rozległy się strzały z broni maszynowej i wybuchy. Napastnicy strzelali na oślep do napotkanych osób. Na miejsce szybko przyjechali wojskowi komandosi. Według przedstawicieli armii, większość spośród 500 uczniów tej placówki udało się ewakuować.

Szef władz prowincji Chajber Pasztunchwa, której stolicą jest Peszawar, poinformował, że wszyscy napastnicy ponieśli śmierć, w tym zamachowiec, który zdetonował przytroczony do ciała ładunek wybuchowy. Dziesiątki karetek przewoziły rannych do lokalnych szpitali. Teren nad szkołą patrolowały wojskowe śmigłowce. Zamknięto większość głównych ulic w Peszawarze.

Atak na szkołę potępił premier Nawaz Sharif, który poinformował, że jest w drodze do Peszawaru. „Nie mogę zostać w Islamabadzie. To narodowa tragedia rozpętana przez barbarzyńców. To były moje dzieci” – napisał w specjalnym komunikacie.

Talibski rzecznik Mohammed Khurasani powiadomił media, że talibowie biorą na siebie odpowiedzialność za atak przeprowadzony przez sześciu zamachowców-samobójców w zemście za prowadzoną przez władze ofensywę wojskową w Północnym Waziristanie. Jak oświadczył, szkoła, do której uczęszczały dzieci wojskowych, została wybrana celowo jako odwet za operacje militarne wymierzone w ich ugrupowanie. To jeden z najbardziej krwawych zamachów bojowników z powiązanego z Al-Kaidą ruchu Tahreek-e-Taliban Pakistan (TTP), który od 2007 r. walczy z rządem w Islamabadzie.

Według jednego z pracowników szkoły Mudassira Awana, napastnicy weszli do audytorium budynku w czasie, gdy odbywały się tam zajęcia z udzielania pierwszej pomocy prowadzone przez żołnierzy. Awan poinformował, że widział wtedy sześciu lub nawet siedmiu napastników. – Kiedy tylko zaczęła się strzelanina, pochowaliśmy się w swoich klasach. Oni jednak wchodzili do każdej z klas i zabijali dzieci – relacjonował Awan. Świadkowie informowali, że słychać było krzyki uczniów i nauczycieli. Wszyscy są zszokowani tym, że terrorystom tak łatwo udało się wedrzeć na teren prowadzonej przez wojsko placówki.

Jak informują agencje, pakistańscy talibowie, którzy zaatakowali szkołę w Peszawarze, należą do najbardziej brutalnych dżihadystów. Zawiązali swój ruch już jesienią 2001 r., gdy w odwecie za ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton Amerykanie najechali na Afganistan i obalili rządy talibów, których Pakistan był głównym mecenasem i sojusznikiem. Kiedy przymuszony przez USA Islamabad zerwał z nimi układy, politycy i mułłowie z Karaczi, Rawalpindi i Peszawaru zawiązali przymierze, by dalej ich wspierać. W ostatnich latach terrorystyczna działalność pakistańskich talibów osłabła, za to nasiliły się między nimi podziały. Do otwartej niemal wojny doszło po śmierci naczelnego emira Hakimullaha Mehsuda, zabitego w zeszłym roku przez amerykańskie samoloty bezzałogowe. Latem pakistańskie władze wysłały wojsko, by spacyfikowało Północny Waziristan, główną twierdzę talibów. Wczorajszy atak na szkołę w Peszawarze miał być odwetem za tę właśnie ofensywę.

Jak oceniają korespondenci z Pakistanu, atak na szkołę to przejaw swego rodzaju desperacji ze strony islamskich bojowników, którzy niemal z każdym dniem tracą swoje przyczółki na tym terenie. W konflikcie, niestety, w pierwszym rzędzie cierpi zawsze ludność cywilna.

Sam Peszawar jest niezwykle ważnym strategicznie miastem leżącym przy drodze z Afganistanu do Pakistanu, jego okolice są tylko częściowo kontrolowane przez władze w Islamabadzie, dlatego też terroryści mieli po części ułatwione zadanie. To właśnie w rejonie Waziristanu oraz na terenach otaczających Peszawar swoje siedziby i bazy wypadowe mają zarówno talibowie z Afganistanu, jak i ugrupowania islamskie działające w samym Pakistanie. Komentatorzy od lat przypominają, że granica pomiędzy tymi dwoma państwami jest w rzeczywistości granicą iluzoryczną.

Islamiści wyrażają sprzeciw wobec współpracy Islamabadu z Waszyngtonem, która owocuje m.in. ofensywą wojsk pakistańskich w tym rejonie i nalotami amerykańskich dronów.

Dodatkowo w ostatnich latach na osłabienie pozycji pakistańskich talibów wpłynęły międzyplemienne podziały i kłótnie. Do największego rozłamu doszło między zwolennikami mułły Mehsuda a komendantami z innych pasztuńskich plemion, którzy zawiązali koalicję i ku zaskoczeniu wszystkich na nowego emira wybrali przed rokiem mułłę Fazlullaha z plemienia Jusufzajów z doliny Swatu. W ocenie miejscowych korespondentów, atak ten mógł być także swego rodzaju sygnałem dla państw zachodnich, demonstrującym, kto tak naprawę będzie rządził na pograniczu afgańsko-pakistańskim po wyjściu wojsk NATO z Afganistanu.

Wobec brutalnej zbrodni w Peszawarze solidarność z Pakistanem wyraziły skonfliktowane z tym krajem Indie.

Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik, 17 grudnia 2014

Autor: mj